Zawsze nie trwa wiecznie J.C. Cervantes 8,1
ocenił(a) na 425 tyg. temu 📖🐲
Niestety DNF, str. 272
Początek był nawet intrygujący, ale niestety im dalej w las, tym gorzej i nudniej i coraz bardziej irytująco. Według mnie to nielogiczne, że wierzące w tarota (helloł!) Ruby i Gaby nie dopatrują się we wszystkim znaków od Harta. Powinno być tak, że to właśnie one wbrew wszystkiemu wierzą, a wszechświat może się ugryźć w tyłek. Dawni znajomi Harta mogliby się od Ruby odsuwać, właśnie dlatego, że anglosaska kultura raczej nie ma takiego silnego związku z duchami i życiem pozagrobowym, jak kultura meksykańska. I tu tak samo z naszej perspektywy George jest kompletnym, niedomyślnym idiotą, no bo helloł. Dlatego środek mnie znużył i marzyłam już o końcu tego latania w kółko jak kurczak bez głowy. IMO Jameson powinien się wybudzić ze śpiączki inny i nie wiedzieć, czemu nagle wie/umie te nowe rzeczy i czemu coś ciągnie go do tej jednej jedynej dziewczyny i czemu nagle nie chce być palantem. To by była moc miłości, która przekracza niemożliwe. Poza tym moglibyśmy wtedy faktycznie zaobserwować jego wewnętrzną zmianę, kiedy stopniowo przestałby się zachowywać jak dupek Jameson a bardziej jak empatyczny i miły Hart. A tak Lourdes i Hart nam to usilnie wpierają, ale tego NIE WIDAĆ. A ja czułam rosnącą frustrację, jak potencjał tej historii został zmarnowany. Niestety nie dobrnęłam do końca, tylko przejrzałam końcówkę — bezsensowną i równie rozczarowującą co środek.
Poza tym są błędy, literówki, brakujące słowa albo całe fragmenty zdań, czyli korekta znów nie dała rady wychwycić wszystkiego. Szkoda, bo to dodatkowo psuje frajdę z czytania. Według mnie ogólnie jest to spore rozczarowanie.